Jan 3, 2015

KSIĘGOWOŚĆ KREATYWNA



Kolejne zderzenie z meandrami Księgowości Stosowanej. Połowy rzeczy nie rozumiem, a druga natychmiast ucieka z mojej pamięci. Mózg broni się rękami i nogami, a raczej dendrytami i neurytami, przed nasączeniem wiedzą biznesowo-księgową, a ja przyglądam się temu bezradnie.
Spółka cywilna czy z o.o.? Fundacja czy stowarzyszenie? VAT-owska czy nie? Podatek liniowy czy progresywny? Kapitał założycielski jak najmniejszy czy jak największy? Z kasą czy bez kasy?

Najgorsze, że nie ma jednoznacznych odpowiedzi na te pytania; wszystko “zależy”, jest “uwarunkowane” i “z jednej strony”, “a z drugiej”…

Nadal nie wiemy rzeczy najważniejszej - dlaczego prywatne teatry na ogół zakładają fundacje… To znaczy mamy jakieś wyobrażenie na ten temat, ale to tylko zgadywanki.


Ciekawostką dzisiejszego spotkania jest to, że księgowa, której się radziłyśmy, osoba, która pół życia przepracowała w Urzędzie Skarbowym i, jak sama wyznała, zajmowała się tam “szukaniem dziury w całym”, ta księgowa obecnie prowadzi księgowość na… umowy o dzieło! Nawet jeśli to bardzo kreatywna księgowość, to wydaje mi się to grubym naciąganiem przepisów - pamiętam z mojej pracy w reklamie, jak panie ze Skarbówki zawsze czepiały się moich umów o dzieło, gdy pracowałam jako tzw. kreatywny, wymyślając scenariusze reklam i pisząc teksty reklamowe. No, nic. Kto powiedział, że będzie z górki?

1 comment:

  1. Witajcie! Bardzo fajny i ciekawy artykuł, bardzo miło mi się go czytało :) Ja jak zaczynałam prowadzić swoją firmę myślałam, że zaraz zbankrutuje albo dostanę jakąś straszną karę za niewypełnienie jakiegoś ważnego dokumentu! byłam w totalnej rozsypce! w końcu trafiłam na fajną księgową i dobry program do fakturowania i jakoś powoli, powoli zaczęłam się wdrażać w prawno finansowe kruczki :)

    ReplyDelete