Jan 8, 2015

SHIT HITS THE FAN




Frustracja. A wszystko szło już tak dobrze. Za dobrze?
Parę dni temu dogadaliśmy się z Soho finansowo, ogromna radość, choć celebrację przełożyłyśmy na moment podpisania umowy, a do tego jeszcze dość daleko. Najpierw musimy zrobić plany adaptacji i uzyskać ich zatwierdzenie. 

W tym celu dziś o 10,30 byłam umówiona z szefem ekipy (panem inż. M.S.) i projektantem wnętrz (czyli Miki).  Najpierw dzwoni Miki - chora. Potem, w czasie prawie dwugodzinnego omawiania technicznych aspektów przebudowy z inżynierem, nagle rzeczony inżynier pyta: “A gdzie tu jest wentylacja?”

Wentylacji - grawitacyjnej ani wspomaganej - nie ma. Czy można sobie wyobrazić salę teatralną, nawet na jedyne 50 osób, bez wentylacji?!
No, właśnie.
W pierwszym odruchu myślę sobie, o kurczę, trzeba będzie dorzucić parę tysięcy do i tak napiętego budżetu, trudno. Ale inż.M.S. niemal natychmiast dodaje: “To będzie kosztowało kilkadziesiąt tysięcy”. 

I tu mnie dobił. Kilkadziesiąt to nie dwadzieścia, a bliżej, jak się okazało,  60-ciu… Zależy trochę od konkretnych przepisów dotyczącej danej działalności. A jak tu dotrzeć do tych przepisów? Nie można wpisać w googla: “mały teatr dla małych dzieci przepisy przeciwpożarowe i bhp”, to znaczy można, ale nic z tego nie wyjdzie. 

Być może działalność będziemy musiały ustawiać pod przepisy bhp, a nie odwrotnie. 


Ulubione powiedzonko Vonneguta okazało się w tym wypadku jak najbardziej trafne - wentylator zabździł nam świetlaną przyszłość.

(10 odc. powieści grozy "jak nie zakładać teatru")

No comments:

Post a Comment