Jan 24, 2015

W TAK ZWANYM MIĘDZYCZASIE


Martwa cisza w oku cyklonu.
Trwamy w zawieszeniu - na razie żadnych wieści z Soho.
W międzyczasie rozglądamy się za innymi miejscówkami - choć bez tej wiary i entuzjazmu jak na początku - i rewizytowałyśmy kamienicę na ul.Ś., która stanowi alternatywę pt. Właściwie Nie Teatr A Miejsce Quasi Teatralnych Zajęć Dla Maluchów.
Miejscówka jest urocza - piękne, eleganckie wejście od zadbanego podwórka odrestaurowanej z pietyzmem kamienicy, zejście po wykładanych czarno-białymi kaflami schodach do sali w suterynie, bardzo jasnej i “czystej” - bielutkie ściany, drewniana podłoga, bardzo oryginalny sufit kolebkowy z cegły… i dwa słupy (niegrube) na środku. Może nawet dałoby się z nimi żyć - jeden przeszkadzałby nieco widzom, drugi musiałby stanowić integralną część każdej scenografii. Wnętrze podobałoby się na pewno bardziej mamom maluszków niż nasze artystyczne, postindustrialne Soho. 
Więc czemu nie myślimy o tym z entuzjazmem?
Po pierwsze - jest mniejsze (90m2 zamiast 125 - bez możliwości oddzielenia foyer), no i te słupy! Mniej widzów - mniejsza możliwość zarobienia na siebie.
Po drugie - na razie nie ma opcji na wynajęcie na stałe. Od kwietnia można by wynajmować na weekendy. Czyli mogłoby to być miejsce startowe, treningowe - ale nie docelowe. A już tak nam się marzył “nasz teatr”! A nie sala, z której po każdym ostatnim spektaklu trzeba sprzątnąć wszystkie dekoracje. Co łączy się z faktem, że musiałyby być one naprawdę mini-mini. Żadnych też podestów teatralnych, reflektorów, kulis… Jeśli w "prawdziwym" teatrze spektakle odbywają się w foyer - jak to najczęściej ma miejsce w wypadku przedstawień najnajowych, czyli tych dla najmłodszych widzów - to ma się jednak poczucie, że to “teatr”.
Jeśli jednak ten sam spektakl odbyłby się w jakieś wynajętej sali - od razu zacząłby przypominać jakieś zajęcia teatralno-warsztatowe dla dzieci - w najlepszym razie - a chałturę w najgorszym.

Ta sala idealnie nadaje się do kameralnych zajęć jogi, a nie na teatr. Oczywiście też nie spełnia wszystkich wymogów Sanepidu, które ostatnio poznałyśmy na prywatnej audiencji u p.Wiktorii z Wypchanym Półptakiem na ścianie…  Sala jest za niska, a i wentylacja na pewno nie pompuje 20m3 powietrza na godzinę na każdą przebywającą osobę, i zdecydowanie nie jest dostosowana do przebywania niepełnosprawnych… (ale ponoć jest klima). Gdybyśmy jednak wynajmowały tylko na godziny, to nie nasz problem. 


Czyli czekamy. Nie bezczynnie, bo mamy setki rzeczy na naszej liście pt. TO DO, ale od punktu nr 1 zależy w zasadzie wszystko i mam nieprzyjemne wrażenie “pozornego działania”, gdy myślę o tych innych rzeczach, które robimy, by nie czekać bezczynnie.

No comments:

Post a Comment