Dec 27, 2013

ŚWIĘTY SHERLOCK



Święta. Jest parę lektur, do których, z jakichś mniej czy bardziej oczywistych powodów, lubię wracać w tym okresie. Klub Pickwicka. Czarodziejska góra. Dziwne losy Jane Eyre. Od siódmej rano. W tym roku są to przygody Sherlocka Holmesa.
Czytam wersję totalno-Kindlową, czyli THE COMPLETE SHERLOCK HOLMES. Cztery powieści i pięćdziesiąt sześć opowiadań o morderstwach, zbrodni i mrocznych tajemnicach.
Idealna świąteczna lektura.
Świat Sherlocka wydaje się tak niewinny w porównaniu z naszym.
Jego „potworne zbrodnie” są zabawami w piaskownicy nikczemności, kryminalne intrygi mają wdzięk starych koronek, a indywidualizm i przebiegłość opisanych tam typów spod ciemnej gwiazdy, przynosi wiarę w człowieka jako jednostkę. W przeciwieństwie do kompletnie zdehumanizowanej zbrodni masowej i bezimiennej, do których zdążyliśmy przywyknąć w ciągu stu lat, jakie minęły od czasu, gdy sześćdziesięcioletni Holmes zajął się hodowlą pszczół.
Tak, stanowczo dobrze mi robi czytanie Przygód Sherlocka Holmesa.
Niesie wiarę w Człowieka, równie fantastyczną jak wiara w Świętego Mikołaja. Ale co mi tam! Pozwólmy sobie choć na chwilę uwierzyć, że na Boże Narodzenie świat jest biały pod śniegową poduszką, wszędzie słychać dzwoneczki rozpędzonych sań, niektórzy ludzie są wprawdzie Niegrzeczni albo nawet całkiem Źli i ci nie dostają fajnych prezentów (co na pewno sprawi, że poprawią się w następnym roku), ale większość ludzi jest Dobra.
Przenieśmy się w okutane mgłą, pełne bosonogich i bezdomnych wyrostków ulice dziewiętnastowiecznego Londynu, i do mieszkania przy Baker Street 221B, gdzie pewien długonosy mężczyzna dla zabicia dręczącego go poczucia ennui na przemian to gra na skrzypcach, to robi sobie zastrzyk kokainy, to samą siłą dedukcji rozwiązuje najbardziej zagmatwane zagadki – a poczujemy taki spokój… i wiarę w porządek świata, jakich nie czuliśmy od czasów dzieciństwa.

No comments:

Post a Comment