Dec 10, 2013

CZYTAT O CZYTANIU

David Mitchell, Atlas chmur, str.377:
“Matka zwykła mówić, że uciec można tylko do następnej książki. No więc nie, Mamusiu, nie całkiem. Twoje ulubione sagi o pucybutach, milionerach i złamanych sercach, dużą czcionką, słabiutko chroniły cię przed nieszczęściami, miotanymi w twoją stronę jak piłeczki tenisowe z wyrzutni życia. Prawda, że słabo? Ale owszem, Mamo, masz poniekąd rację. Książki nie dają prawdziwej ucieczki, ale mogą powstrzymać umysł, zanim sam siebie rozdrapie do krwi.”

Kolejny przyczynek do mojego zbioru, pt. Ucieczki w słowa. Ostatnio mam wrażenie, że w każdej książce, po którą sięgam, coś na temat jest; no, w prawie każdej.

Wyznanie osobiste - kiedyś słowa były dla mnie mocniejszą tarczą osłaniającą przed wszystkim, na co nie chciałam patrzeć, o czym nie chciałam myśleć, co chciałam jak najszybciej zapomnieć. Nie do końca, oczywiście, ale do momentu, w którym myśl o tej rzeczy boli, ale nie tym strasznym, bezpośrednim bólem, tu i teraz, a tylko przygłuszonym bębnieniem odległych tam-tamów cierpienia, jak po zażyciu mocnego środka przeciwbólowego. Każdy ma chyba taką granicę. Trzeba po prostu odczekać aż neurony zrobią coś tam ze sobą, co zwykle robią po określonym czasie i, voila!, ból boli, ale jakoś tam mętnie i jakby przez szybę. I właśnie do tego służą (czasem) książki - żeby zająć umysł czymś innym niż “rozdrapywaniem ran” czy samobiczowaniem.
Tylko że, jak już wspomniałam, z wiekiem jakoś coraz trudniej wciągnąć się w cokolwiek. Jakbyśmy już trochę siedzieli na stołeczku z boku sali i częściej obserwowali niż brali udział. Coraz trudniej mi skupić emocjonalną uwagę na rzeczach, zdarzeniach, ludziach. Coraz więcej książek odkładam nie doczytawszy do końca - kiedyś rzecz absolutnie nie do pomyślenia.
Narkotyk, zbyt często używany(?), przestaje działać?…
Ale pocieszające jest to, że gdy człowiek w końcu przycupnie sobie z boku głównego nurtu życia, to zapewne rzadziej będzie przez niego kotłowany, mniej często oberwie jakimś konarem, co go prąd niesie, w łeb czy w brzuch, mniej ran w życiowej walce odniesie, więc i mniej pocieszenia/zapomnienia będzie mu trzeba.

Tak się sama po głowie głaszczę pocieszająco.

No comments:

Post a Comment