Mar 17, 2014

BIAŁA DZIURA, CZYLI W SZPONACH NETU

Nie będzie to o sieciowej inwigilacji ani o uzależnieniu od fejsbuka czy innych niby-społecznościowych portali, stron, aplikacji czy gier. Nie będzie nawet o blogowaniu i ekshibicjonizmie. Będzie w klimacie jak najbardziej rzeczowym, literacko-technicznym, czyli o wydawaniu e-booków.

Od paru miesięcy próbuję to tego, to owego. Uczę się nowych programów, konwertuję, aplołduję i prowadzę zgryźliwą momentami korespondencję z różnymi specami w dziedzinie. Czemu zgryźliwą? A bo to działa, ale tylko tak jakby. Otwartość plików, które mają być potem czytane na wszystkich mniej czy więcej gadżeciarskich urządzeniach elektronicznych o dowolnych rozmiarach, proporcjach, a nawet orientacji, sprawia, że panta rei, czyli wszystko pływa. Czasem lepiej, czasem gorzej. Oczywiście, szacunek i tak dalej - bo to da się przeczytać, i na smarfonie, i w Kindlu, na komputerze, tablecie, w pionie i poziomie, z literkami tak małymi, że trzeba je czytać przez lupę, lub wielkimi jak woły. Schody zaczynają się przy ilustracjach. Ilustracja jest uparta. Ma wymiar iluś-tam linijek tekstu i czasem wchodzi na stronę, a czasem dopiero na następną, zostawiając przed sobą (za sobą?) puste pole, biel niczym niezapełnioną, czyli tak zwaną Białą Dziurę.

Białe Dziury w przeciwieństwie do Czarnych, niczego nie wciągają, raczej odwrotnie. Mnie jako czytelnika łaknącego kartek zapełnionych czarnymi znaczkami lub obrazkiem jakimś, Białe Dziury wydają się wręcz odpychające. 
Autorowi zabrakło konceptu?
Fabuła się urwała?
Nie ma już mi nic do powiedzenia?

Książka drukowana ma swój raz na zawsze ustalony kształt. Papieru nikt marnować nie chce, więc kartki zapełnia się gęsto drukiem. Linijka po linijce. Ilustracje? I owszem, ale dobrze między linijki tekstu wciśnięte albo elegancko zapełniające całą stronę. Ekonomia i estetyka w jednym.

A tu?… Jedno wielkie pływanie po bieli nawet nie kartek, a ekranu. Czyli zupełnie jak w życiu - otwartość nie zawsze się sprawdza lub sprawdza połowicznie. 

Sztywny system o raz na zawsze ustalonych regułach jest antytezą chaosu. Przedstawia jedną wersję. Tę autorską.
Ale nie trafi pod androickie strzechy. Taka na przykład książka zrobiona w programie iBooks Author. Niesamowita, interaktywna, pięknie rozplanowana i elegancka. 
Wyłącznie na iPad…

Więc pływać czy nie pływać? - oto jest pytanie.



No comments:

Post a Comment