Aug 12, 2014

NAJPOCIESZNIEJSZA POCIESZAJKA

No i nadeszła pora. Jest 12 sierpnia, niby nic specjalnego, ale czuję - właściwie nie wiem, dlaczego właśnie dziś - że mogę się podzielić z Wami moją absolutnie najbardziej pocieszającą pocieszajką.


Zdjęcie zrobiłam ponad rok temu w Kathamandu. To spojrzenie i ten uśmiech sprawiają, że wszystkie ciężary robią się lżejsze, a poczucie bezsensu nie uwiera tak bardzo.

Czy żałuję, że nie podeszłam i nie porozmawiałam?... Chyba nie.  Może zresztą ten mnich w ogóle nie zna angielskiego. A może zna, ale czy mógł mi powiedzieć więcej, niż mówi jego uśmiech i spojrzenie?

Nie martw się mówi, wszystko będzie dobrze, znajdziesz to, czego szukasz, a przynajmniej zrozumiesz, że to, co masz jest tym, czego szukałaś. Nic nie jest tak skomplikowane, jak to sobie wyobrażasz, i tak czarne, jak się tego obawiasz. To wszystko jest tylko w twojej głowie, lżejsze niż puch i nawet mniej od niego materialne. Teraz i tutaj jest ta chwila, ten właśnie moment, ani bardziej, ani mniej ważny niż inne. Ale jest. Aloha!

(Och, tylko mi nie mówcie, że tybetański mnich to nie tancerka z Honolulu z wieńcem lei; ten mnich nie przejmuje się takimi drobiazgami jak czas, przestrzeń, związki przyczynowo skutkowe czy kręcenie biodrami, dlaczego więc nie miałby użyć tego pięknego słowa, które znaczy jednocześnie: "Dzień dobry", "Do widzenia" i "Kocham cię")

Aloha!


No comments:

Post a Comment