Apr 11, 2014

EX LIBRIS



“Posługiwanie się ekslibrisem jest uważane za wyraz wysokiego szacunku i dbałości o książki, jak również wysokich potrzeb kulturalnych ich właściciela.” Wikipedia

Mam przed sobą pożółkły kwadracik papieru z czarnym owalem, a w nim niedźwiedź w okularach, sowa i mysz pochylają się nad stosem książek leżących wśród trawy. Na dole podwójna wstęga a na niej napis: “EX LIBRIS M.MORZYCKIEJ”. Mam też oryginalną i dość dziwaczną pieczęć, przy pomocy której ten ekslibris można wydrukować. Jest to owal wygrawerowanego metalu przyczepiony przy pomocy kilku gwoździków do niezbyt nobliwie wyglądającego prostokąta bardzo grubej sklejki. Tradycja szlachetna, wykonanie już peerelowskie.
Niedźwiedź to mój dziadek, mysz jego córka, siostra mojej mamy, Maria Morzycka, a sowa to po prostu symbol mądrości.

Ciocia Marysia najbardziej z czwórki rodzeństwa poszła w ślady ojca, jeśli chodzi o miłość do książek, i to ona dbała o spuściznę po nim po jego śmierci. Brunon Mora-Morzycki, dziennikarz, polityk i literat, wrócił ze zrujnowanym zdrowiem z Syberii w 1958 i umarł parę lat później. Ciotka przepisywała dziadka utwory. Pielęgnowała wspomnienia ogromnej rodzinnej biblioteki w Ruszkowie, którą prababka Pohorecka po śmierci pradziadka, sprzedała wraz z całym majątkiem, by zacząć nowe, pełne ziemskich (nie literackich) uciech życie z byłym zarządcą, a wtedy już jej drugim mężem, w Warszawie… Ciotka była namiętną czytelniczką i myślę, że ten ekslibris był prezentem od dziadka dla jego literackiej “myszki”, jak ją pieszczotliwie nazywał.  Wklejała go do wszystkich swoich książek.


W dobie e-booków taki ekslibris to niewątpliwie przeżytek. A jednak… Patrząc na ten pożółkły kawałek papieru ogarnia człowieka nostalgia za czasami, gdy każda książka była skarbem. Za czasami bibliofilskiej niewinności.

No comments:

Post a Comment