Nov 9, 2014

PALEC BOŻY



Palec zaczyna mnie swędzieć - to chyba dobry znak?
Ale od początku. 
Pies z kotem.
Nie znają się.
Kot ma około 14 lat, jest więc starszym panem czy wręcz staruszkiem. Na imię ma Frodo i jest wykastrowany.
Pies, a właściwie suka - połączenie wilka z dobermanem. W sile wieku. Na imię ma Kobra. 
Miejsce spotkania: ogród przy moim domu.
Jak obstawiacie wynik spotkania?… 
No coż. 
Oszalały Frodo, z dzikim wrzaskiem i wysuniętymi pazurami, raz po razie naciera na biedną Kobrę, która kręci się w miejscu, próbując zorientować się, z której strony nastąpi kolejne uderzenie. Furia kota nie do opanowania - próbuję stanąć mu na drodze, ale umyka mi za każdym razem i znów wbija pazury w biednego psa.
Nie ma czasu, żeby iść po wiadro z wodą - najlepszy sposób na ostudzenie rozjuszonego kota.
W desperacji łapię go za kark, kot wrzeszczy, wyrywa się, drapie… Daje to czas psu na ucieczkę. Niestety, w którymś momencie kot gryzie mnie w palec - właściwie nie gryzie (a wierzcie mi, znam to i nikomu nie życzę), ale zahacza którymś zębem o skórę na moim palcu.
Rana nie jest duża; wysysam krew, w domu polewam obficie wodą utlenioną i przyklejam plaster z opatrunkiem.
Wieczorem palec spuchnięty jak bania, zaropiały, lekko siny…
Nie idę do lekarza, bo wiem z doświadczenia, co będzie. Już to przechodziłam, gdy Frodo ugryzł kiedyś mojego zięcia. Kot, który gryzie, uznany jest za kota, który potencjalnie może mieć wściekliznę. Kot trzymany jest w domu, pod obserwacją - nie może wychodzić przez chyba dwa tygodnie. Za to regularnie przychodzi weterynarz na (płatne) wizyty… Dziękuję bardzo.
Koty w paszczy mają istną mega-bombę bakteryjną.
Jak warany.
A więc trzy razy dziennie zmieniam opatrunki, za każdy razem dokładnie przemywając babrzącą się ranę i nakładając nową porcję maści z trzema antybiotykami.
Dziś mija piąty dzień tej zabawy i palec po raz pierwszy zaczyna wyglądać trochę lepiej.
A nawet lekko swędzi.
A więc chyba przeżyję.

Jaki jest morał z tej opowiastki?
A taki:


Kot

ja mam pana boga w futrze
kiedy się przeciągam wzdłuż
czuję jego palce
wyprężone na grzbiecie


on - w mięśniach moich nóg
kroczy ciszej
niż okragły księżyc
po przyczajonym niebie


nie płoszymy gałęzi
wiatr
trzepocze nam w pysku,
skrzydłem głupiego wróbla


oblizuję wąs
z ciepłej krwi
zmrużony - spiewam hymn
- o dobrym bogu




Halina Poświatowska

No comments:

Post a Comment